Jarmark Dominikański
Pierwszy tydzień jarmarku już za nami!
Jak zwykle Stare Miasto tętni życiem. Możemy tu kupić
wszystko, od chleba ze smalcem, przez kolorowe wisiorki, po zabytkowe mapy Bałtyku.
Ciężko przejść spokojnie ulicą i ciężko wyjść z pustymi
rękami.
Wszyscy doskonale wiedzą jak działa i wygląda ten festiwal
różności, ale czy wiecie skąd w naszych stronach pojawiło się to święto próżności
godne Dionizosa?
Narodziny Jarmarku związane są bezpośrednio owym z przekupstwem, ale nie mówimy tu o
przekupstwie na linii klient-sprzedawca, gdyż docelowo to oni oboje mieli być przekupieni.
Pomysł Jarmarku zrodził się w klasztorach zakonów
Dominikanów, skąd też nazwa jarmarku.
W 1250 roku zakonnicy wystosowali odpowiednią prośbę do
papieża Aleksanda IV, aby pozwolił na zorganizowanie festynu w ramach dni
odpustowych. Festyn miał na celu nakłonienie ludzi do uczestnictwa w obrzędach
odpustowych, które według tradycji miały zwalniać delikwentów ze 100-u dni czyśćca.
Tutaj warto zauważyć, że Jarmark św. Dominika był imprezą organizowaną nie
tylko w Gdańsku, a we wszystkich miastach europy! Niestety tradycja jego
organizowania zanikła wraz z klasztorami, lub po prostu ich malejącym znaczeniem.
Pod tym względem Gdański Jarmark był wyjątkowo wytrwały i
opierał się upływowi czasu przez kilka wieków. Jego tradycję przerwała dopiero II Wojna Światowa aż na 33 lata. Jednak udało się go wznowić w 1972 roku z inicjatywy dziennikarza Wojciecha Święcickiego.Handlarka pasztecikami |
Jednak wróćmy do istoty samego wydarzenia, gdyż jest ona
zaskakująco odmienna od jego dzisiejszej formy i naszych wyobrażeń.
Początkowo Jarmark nie miał na celu goszczenia handlarzy
lecz jedynie nabożne modły i dobrą zabawę, zbliżającą mieszczan i wieśniaków do
Boga. Jego charakter zmieniał się z biegiem
lat, w sposób bardzo naturalny. Tam gdzie zabawa i bawiący się ludzie, tam i
przedsiębiorczy cukiernicy, tancerze, artyści… Można więc powiedzieć, że jego
szczytna idea została silnie zniekształcona, ale czy w dzisiejszych czasach komuś
to przeszkadza?
Handlarka łososiem |
Dziś Jarmark Dominikański w Gdańsku jest najstarszym
jarmarkiem w europie. Rozmachem i skalą dorównują mu jedynie niemieckie
Weinahtsmarkt i Oktoberfest.
Niewielu też wie, że nazwy ulic Starego Miasta w Gdańsku
mają ścisły związek z ta właśnie imprezą! Oryginalnie Jarmark Dominikański odbywał
się wyłącznie na placu św. Dominika, koło klasztoru. Jednak potencjał handlowy
tego wydarzenia, co więcej w niepodległym mieście dosłownie zbudowanym przez
handlarzy, szybko przerósł oczekiwania i przygotowanie klasztoru. Jakby tego
było mało, okazało się, że ów jarmark ma genialny potencjał ekonomiczny.
Z tych względów zaczęto organizować kolejne targowiska na
terenie miasta.
Targ Rakowy, Targ Drzewny, Targ Węglowy, Sienny itd.
Brzmi znajomo? Jak nietrudno się domyślić nazwy tych ulic
pochodzą od towarów, którymi na nich handlowano. Wyjątkiem jest jedynie Długi
Targ – jedna z najważniejszych ulic w mieście, zamieszkiwana przez
najbogatszych kupców… trudno więc pomyśleć aby handlowano tam węglem lub słomą.
A jak wygląda Jarmark dominikański dziś? Począwszy od tego,
że początkowo trwał on kilka dni, a dziś aż 3 tygodnie… i bierze w nim udział około
1000 handlarzy, każdego roku a skończywszy na tym, że organizacja Jarmarku nie
należy już do klasztoru Dominikanów, lecz jak na imprezę handlową tego wymiaru przystało,
przez Targi Gdańskie.
Całość została rozbudowana o koncerty, występy teatralne,
konkursy i inne dodatkowe atrakcje, nie związane bezpośrednio z handlem.
Ale jak tu się odnaleźć? Na szczęście tak jak w
średniowieczu, różne gałęzie handlu zostały posortowane na różne rejony miasta.
A tu dla Was specjalna ściąga:
A co się dzieje? Tu też mamy wskazówkę:
A więc do zobaczenia na Jarmarku!
Categories: