Czy wiecie, że ziemniak, popularne i w sumie mało nobilitowane warzywo, znacznie przyczynił się do przetrwania renesansowej cywilizacji w europie?

Ale zacznijmy od początku, zapewne niewielu z Was wie, że ziemniak w żadnym stopniu nie jest rodzimą rośliną Europy.
Jego obecność w naszym jadłospisie zawdzięczamy Inkom. Istnieją dowody na to, że Inkowie uprawiali ziemniaku już w czasach prehistorycznych. Najstarsze ślady upraw jakie dotąd odkryto znajdują się na poziomie 4000 m n.p.m. w rejonie jeziora Titicaca!

Ale jak ziemniaki trafiły do nas z terenów współczesnego Peru? Pierwsi zetknęli się z nimi hiszpańscy konkwistadorzy. Ci jednak byli znacznie bardziej zainteresowani poszukiwaniem złota niż kulinarnych doznań.
Pierwszy poważniejszy ładunek ziemniaków trafił do europy na zamówienie szpitala dla ubogich w Sewilli.
Niestety, w danym momencie, właściwie na tym się skończyło.
Następnie zawieziono ziemniaki do Włoch... tam również się nie przyjęły.

Ziemniakom przypisywano liczne trujące właściwości. Uważano, że spożywanie bulw ziemniaka wywołuje śmiertelne choroby zarówno u ludzi i zwierząt.
Ze względu na te przesądy ziemniak zaczął być uprawiany jako roślina ozdobna. Swego czasu kwiaty ziemniaka miały być powszechna ozdoba strojów dostojników Watykańskich. Miała je również nosić we włosach Maria Antonina.

Kwiat ziemniaka

I tak nasz drogi ziemniak musiał przebyć długa i trudna drogę by trafić na nasze talerze. Monarchowie Europy niemal desperacko starali się rozpropagować uprawę tego warzywa, głównie ze względu na wszechobecny głód. W wielu krajak rozdawano sadzonki. Żądano zapłaty podatków i dzierżaw ziemniakami, aby w ten sposób zmusić rolników do uprawy. 
Działania te miały różny skutek w zależności od państwa... w zasadzie poza Anglia dość marny.

Aż nastąpił przełom.

Zalążek zmian w losach ziemniaka nastąpił we Francji, z ręki ówczesnego Ministra Finansów, Anne Robert Turgot-a. Ów Minister wymagał by podczas podroży i wizyt w różnych częściach kraju karmiono go wyłącznie potrawami z ziemniaków. Przyczynił się do rozdania tysięcy sadzonek rolnikom i proboszczom wiejskim.
Anne Robert dostrzegł w niepozornym ziemniaku wyjątkową szanse ratunku dla kraju, którego wsie tonęły w nędzy. Przypisuje się mu uchronienie od klęski głodu wielu istnień.
Jednak laury jak zawsze zbierają oficjele...
Za sukcesem Anne Robert-a Turgot-a stał jego przyjaciel, agronom i farmaceuta Antoine Augustin Parmentier. Był on zwycięzcą konkursu na opis łatwej w hodowli i wydajnej rośliny, ogłoszonego przez Paryska Akademie Nauk.
Nagrodą w tym konkursie były pieniądze oraz ziemia przeznaczona pod uprawę. 
Antoine pragnąc zmusić rolników do upraw rośliny, której bardzo długo się opierali, postanowił wziąć wieśniaków podstępem.

Ta część historii jest nieco bardziej znana, choć często w lekko zdeformowanej wersji.

Otóż nasz naukowiec obsadził swoje pola ziemniakami i rozstawił straże wokół upraw, aby pilnowały tego niezwykle cennego odkrycia. Nocą jednak, straże miały krótka przerwę. 
W tym czasie, gdy pola były niestrzeżone wieśniacy zakradali się na grządki i kradli sadzonki ziemniaka.
Metoda okazała się niezwykle skuteczna. Wystarczało regularnie uzupełniać braki w sadzonkach a po krótkim czasie okolica bieliła się od kwiatów ziemniaka.




Tak mniej więcej wyglądała historia popularyzacji ziemniaka w europie.
Ale dlaczego własnie teraz, właśnie dziś o ziemniakach? 
Jest po temu kilka powodów. Okres letni obfituje u nas w ziemniaki. W Polsce uprawia się ich kilkadziesiąt odmian! Mają różne: smaki, konsystencję, kolory... ale co najważniejsze, właśnie teraz możemy kupić je młode. Korzystając z tego wyjątkowego okresu dla ziemniaka, z radością prezentujemy je w naszym menu.



Inna sprawą jest artykuł z serii "Szef Kuchni Poleca", który niedługo pojawi się w portalu namonciaku.pl 
Będzie on zawierał opis i apetyczne fotografie, dań, które uważamy za swoją chlubę.
Jednym z nich jest Schabowy po włosku - z dodatkiem parmezanu, podawany w doborowym towarzystwie młodej, zasmażanej kapusty i oczywiście młodych ziemniaków.



No ale przecież mówimy tu o chlubie restauracji! Nie ma więc miejsca na zwykłe ziemniaki, gotowane w osolonej wodzie... bez względu na to ile istnień uratowały.

Wiec oto nastała wiekopomna chwila.
Podzielimy się z Wami częścią naszego przepisu.

Każdy ziemniak, który trafia na talerz w Cafe Rouge Restuarant, jest wyjątkowy.
Korzystając z włoskich zwyczajów, gotujemy nasze ziemniaki tak aby były pełne aromatu i zapachu. Tak aby ziemniak sam w sobie, mógł stanowić wyśmienite danie.
W końcu nie po to odwiedzamy restauracje aby jeść to co gotujemy na co dzień w domu.

Hipnotyzujący aromat ziemniaka!
No dobrze, ale o co właściwie chodzi?
Serdecznie polecamy Wam, spróbować tej metody.

Kupujemy młode ziemniaki. Umieszczamy je w garnku z wodą... i tu się kryje cała tajemnica.
Aby naszym ziemniakom było przytulniej, do tego samego garnka wrzucamy (od serca!) kilka świeżych ząbków czosnku - nie trzeba obierać, pęczek świeżego koperku i rozmaryn i kilka innych ziół, które proponujemy Wam odkryć osobiście ;)

Dzięki temu, prostemu zabiegowi wasze proste, wspaniałe ziemniaki, będą pełne aromatu po brzegi!

Bon apetit!

Categories:

Leave a Reply