Pamiętacie historię z przed dwóch tygodni, gdy zdradziliśmy Wam sekrety narodzin koktajlu Zombie?

Jeśli jeszcze nie czytaliście tego artykułu to serdecznie polecamy.  



Dziś poznacie historię o podobnej barwie, za to „z klubu obok”.
Podczas gdy w latach 50’ w Stanach wybuchł szał na surferów, tancerki hula i drinki w kokosie, powstało mnóstwo nowych koktajli inspirowanych kulturami wyspiarskimi. Poznaliście już historię jednego z najsłynniejszych… jednak historia ta nie otrzymała, póki co szerszego kontekstu, co pozbawia ją pewnego bardzo interesującego aspektu - atmosfery Hollywood ogarniętego szałem Tiki.

Dzisiaj, przy okazji kolejnego, fantastycznego koktajlu Tiki, przybliżymy Wam ten kontekst.

Naiwnym byłoby myśleć, że Zombie podawany w klubie „Don the Beachcomer” był w Kalifornii jedynym słusznym wyborem. Tak się składa, że zarówno klub, jak i podawany w nim drink miały liczna konkurencję.

Najsilniejszym konkurentem Donn-a Beach-a (twórcy Zombie, założyciela klubu Don the Beachcomber), był w owym czasie niejaki Victor Bergeron, restaurator, barman, właściciel tematycznych klubów. Mówiąc krotko, persona bardzo zbliżona do samego Donn-a Beach-a.
 Ciężko określić prywatne relacje między tymi dwoma panami, jednak jak można wnioskować z ich późniejszej kłótni o autorstwo Mai Tai, nie było różowo.

Victor Bergeron za barem swojego klubu.


Wróćmy jednak do samego drinka.

Victor Bergeron stworzył tego drinka, jako chlubę swojej karty w restauracji Trader’s Vic, którą otworzył w 1944r. w Oakland. Drink ten, klasycznie dla koktajli Tiki, bazuje na ciemnym rumie, likierze pomarańczowym, soku z limonki i dodatkowych składnikach, które będą się różnić w zależności od tego gdzie zamówimy nasze Mai Tai.
Jest to świeża, owocowa propozycja, zdobiona egzotycznymi owocami, palemkami i każdym możliwym ustrojstwem, które możemy kojarzyć z tropikami. W dużym skrócie, jest to radosny koktajl, który nie pozostawia wątpliwości co do swojego pochodzenia :).


Sama nazwa Mai Tai pochodzi z języka Tahitańskiego. Podobno pierwszymi gośćmi Victora, którzy skosztowali tego drinka, była dwójka jego znajomych z Tahiti. Kiedy jeden z nich wziął pierwszy łyk koktajlu, od razu powiedział “Mai Tai, roa ae”, co w języku tahitańskim oznacza „nie z tej ziemi, najlepszy”.
I taki właśnie jest Mai Tai. Świeży, soczysty, kolorowy i bez względu na lokalizację przenosi nas na piaszczyste plaże Hawajów. Nic więc dziwnego, że podbijał serca gości równie silnie co Zombie.



Po pewnym czasie, Donn Beach zaczął głosić, że to właśnie on jest autorem oryginalnej receptury Mai Tai a ponadto stworzył ją 10 lat przed swoim rywalem.
Ciężko powiedzieć czy jest w tym ziarno prawdy, jednak w Barach Donn-a również można było nabyć drink o nazwie Mai Tai, jednak o znacznie bardziej złożonej recepturze.



Dzisiaj ciężko powiedzieć jaki był pierwotny przepis na Mai Tai. Koktajl ten występuje w dziesiątkach różnych odsłon i właściwie wszystkie uważa się na klasyczne. Jest tylko jeden kluczowy wyznacznik „prawidłowości” jego wykonania – musi smakować słońcem i słodyczą Hawajów.


A jak wygląda Mai Tai w Cafe Rouge?

Nasze Mai Tak składa się z: Ciemnego rumu Bacardi, Likieru pomarańczowego Conitreau, świeżego soku z limonki i syropu migdałowego.
A ile kosztuje nas ta błyskawiczna wycieczka do Waikiki? Na pewno mniej niż bilet na samolot ;) 17 zł.







Categories:

Leave a Reply